Wyższe odszkodowania na drodze sądowej niż drogą polubowną

Nie 30 tys, ale 70 tys. zł, nie 200, ale 800 tys. zł. Sądy przyznają ofiarom wypadków drogowych dużo większe zadośćuczynienia niż ubezpieczyciele na drodze polubwnej.
Pani Danuta, mieszkanka Lubelszczyzny, dwa lata temu, jadąc na rowerze, została potrącona przez pijanego kierowcę. Doznała m.in. złamania miednicy i kości łokciowej. Usunięto jej śledzionę, zdiagnozowano niedowład nerwu twarzowego. Ubezpieczyciel zaproponował 30 tys. zł zadośćuczynienia. Skierowała do Sądu Rejonowego w Lublinie pozew o wypłatę kolejnych 40 tys. zł. W czerwcu tego roku sąd wydał nakaz zapłaty, od którego ubezpieczyciel się nie odwołał. Wyrok jest już prawomocny. Coraz więcej takich spraw trafia do sądów. I coraz więcej poszkodowanych uzyskuje większe pieniądze, niż proponowali im ubezpieczyciele polubownie. Kurier Lubelski opisywał np. historię 12-latka z Lubelszczyzny, który po wypadku wylądował na wózku inwalidzkim. Firma ubezpieczeniowa wstępnie uznała, że 200 tys. zł będzie odpowiednią kwotą zadośćuczynienia. Ostatecznie sąd przyznał mu 800 tys. zł.
Takich sytuacji było by więcej, gdyby poszkodowani chętniej korzystali z drogi sądowej. Niestety realia powodują niechęć:
- długo trwające procesy
- nie zwalnianie przez sądy z kosztów wpisu sądowego (5% przedmiotu sporu)
- uciążliwość procesowa dla poszkodowanego
- i inne powody.
Nasze wnioski: warto wybrać drogę sądową, którą my także naszym klientom oferujemy. Przedłużający się proces ma tylko jedną zasadniczą korzyść: naliczane przez Sądy odsetki są znacznie wyższe niż depozyty (lokaty) w bankach.
Opracował: MEDIATOR
Pozostałe aktualności

Dodatkowe blisko 2 miliardy złotych na wzmacnianie cyberbezpieczeństwa dla JST

Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło: 800 mln zł ma trafić do polskich gmin na rozwój kompetencji cyfrowych
